Przypadek Vivian Mayer odc 20 >>>

Ohm bhorr buwahaua haffa. Powtarzaj znaczenia, łącz sie w bezsilność ciszy, niech Cię usłyszy, szukaj imienia mocy o południu, dla zadowolenia, dla chcenia, dla wstawania i spania, nie do opisania, na mocy paktów, paktów: kontaktów, kontraband, nieistniejącego życia, bez pokrycia, bez przebaczenia, od niechcenia, od bitu do dobrobytu. straże, strażnicy tu byli teraz są na prawicy, w centrum, po prawicy Pana, złapana w potrzask jest ich gęba, brzemienna, w skutkach, brzemienna w groby, chodzą na łowy, śmieją się setnie, nikt nie wetknie swojego nosa w zwoje znaczenia od niechcenia, przybywam dla zadowolenia, namaste, systemy znasz te, tacz savi turvave i ya, to tylko ja, w znaczeniu dobra, jak drzewo od bobra jak materac dla ducha, kto mnie posłucha ten zwie sie bhargo nemasja dimai, jak Gucio z Mai jak skrzydła Gucia, których nigdy nie rzuca, przeciwnie, przejawia trwałość która z banału skacze w mnogość.


Fu, Lu i Li

Dawno temu żył sobie chińczyk o imieniu Fu. Fu nie oczekiwał od świata wielkich fajerwerków, wystarczyło mu spokojne życie, kilkoro przyjaciół i miska ryżu z rzodkwią. Miał przyjaciela Lu i przyjaciółkę Li, oni byli razem, niestety coś się stało i Lu z Li się rozstali. Fu nie wiedział jak się zachować, tym bardziej że Li ujawniła mu że Lu nie chce przyjaźni z Fu co bardzo zabolało Fu. Fu postanowił że nie będzie odzywał się do Lu skoro on nie chce jego przyjaźni.

Postanowiłem jednak pisać, ale nie chce mi się ubarwiać tekstu obrazkami. Przechodzę fazę pamiętniczkową, przestało mi zależeć na masowości bloga, myślę też że umierając nie zostawię nic po sobie, nie będę w niczym dobry, za to będę amatorem w wielu dziedzinach, co w końcu nie jest takie złe, nie zależy mi żeby zostawić coś po sobie. Jak tak można mówić? Zwyczajnie. To wszystko i tak nie ma sensu, wszystko przykryje piasek, albo zaleje lawa, zostaniemy wchłonięci przez czarną dziurę.

Jestem kroplą w oceanie.

Umieranie kojarzy mi się z pierwszą komunią, gdy myślę o śmierci automatycznie przenoszę się do kolejki przed konfesjonałem i przeżywam pierwszą spowiedź. Jestem niesamowicie wdzięczny że mogłem zaistnieć w tej formie na tym pięknym świecie. Że stałem się kimś ważnym, człowiek, fiu fiu, nie byle co. Ale co gdybym był mchem lub porostem? Podoba mi się w moim życiu to że nie muszę walczyć, że nie stworzyłem sobie więzienia. To znaczy mam swoje więzienie, każdy ma, ten sam krajobraz, te same cztery ściany, ale moje więzienie jest bardzo łagodne, da się w nim wyspać, można siedzieć po nocy, pisać, grać na pianinie. Niektórzy mają o wiele gorzej. A zatem dzisiaj dziękuję za swoje przytulne więzienie, za przyjaciół, wszystkich, jedno i dwu licowych, oraz życzę wszystkim i sobie długich lat w zdrowiu i zajawkach. m.