Przypadek Vivian Mayer – powieść z gatunku pulp fiction w odcinkach Odc. 2 Poznaj Granello.

Vivian zdrętwiała. Szybki rzut oka na allfona, właśnie się restartował, tego jeszcze w państwie islamskim nie grali. Więcej, allfony wszystkich oczekujących na autobus się restartowały, przez niebieskie ekrany przepływały ładujące się ikonki aplikacji. „W takim razie skąd te głosy?” pomyślała Viv.
– Głosy są z metra Stokłosy
– Głosy są z metra Sine Wrzosy
– Z metra Płonące Stooooosy
Dwa piskliwe falsety przekrzykiwały się centralnie pod czaszką Vivian Mayer, jej kark momentalnie zesztywniał, jej organizm ogarniały fale na przemian zimna i gorąca
– Z metra Łonowe Włosy
– Pornosy
– A w żebrach koooooooooooosy
– CISZA!
Vivian zdziwiła się donośnością swojego głosu. Na przystanku i w jej głowie zapanowała cisza. Cisza, i nagle szalone piskliwe śmiechy i ucieczka po schodach w górę, centralnie pod jej czaszką. Cisza na przystanku trwała aż do przyjazdu 198. Po dobrym nastroju Vivian nie pozostało śladu, w zamian pojawił się lęk, obezwładniający lęk, lęk którego wcześniej nie znała, przez jej czoło przeszedł dziwny ból, dreszcz, grymas, ale nie własny, narzucony siłą.
– Pani się dobrze czuje?
Spytała w płynnym polskim mała staruszka.
– Tak, dziekuję, przepraszam.
Przez całą drogę dziwny ból czoła mieszał się z lękiem i dopiero w domu, gdy odpaliła HoloLens, pozostał sam lęk. Był środek tygodnia, arbia, tego dnia jej plastrodom mienił się kolorami tęczy, dzwięki zaprojektowanego z wielkim smakiem wodospadu na środku jej plastra niosły ukojenie. na stoliku pojawiła się trójwymiarowa siatka i Viv zaczęła kompulsywnie przeglądać sMaila, miała ogromne zaległości w folderze inne, gdzie oczekiwały zaaprobowane boty jej przyszłych przyjaciół. sMail zastąpił Facebooka dekadę temu, rzecz jasna część użytkowników, szczególnie starsi, nie złapali się na sMailowy haczyk, a jednak Facebook pozostał w tyle właśnie przez boty, nie docenił ich, przewaga sMaila polegała na interfejsie, człowiek poznawał bota a bot uczył się człowieka, człowiek nabierał zaufania, rozmawiał z botem na różne tematy, udostępniał mu zasoby swojego facebooka, skrzynki mailowej, a sprytny robocik poznawał komentarze i emotikony, potem godzinami wspólnie to analizowali, robocik szybko się uczył i był mądry mądrością całej sieci.
– hej Viv, co to za sytuacja z tym krzykiem na przystanku? ludzie na prawdę byli aż tak głośno?
Granello, najbardziej zaufany bot Vivian analizował na bieżąco sytuację korzystając z kamer monitoringu. Vivian milczała.
– czy to ma związek z tym hologramem? wiesz przecież że jestem Twoim przyjacielem.
– najlepszym, Granello.
– opowiem Ci starą tybetańską przypowieść, pewien pies imieniem Homer stracił Pana i dom, długo koczował na wysypisku gdzie nabawił się choroby popromiennej i oślepł. Zwierzę potem wpadło do opuszczonego silosu i trwało w nim i prawie umarło z pragnienia i głodu, ale zjawił się żebrak, który postanowił sprzedać Homera hyclowi, hycel był akurat zakochany i postanowił zrobić losowi psikusa i zamiast do uśpienia, oddał Homera do schroniska. Była to złota era facebooka i wieść o historii cudem ocalałego ślepego psa rozniosła się lotem błyskawicy. Posypały się lajki i szery, zaczęły tworzyć się fankluby i fanpage, ktoś nagrał piosenkę o Homerze, ktoś inny napisał wiersz, Homer stał się symbolem nadziei, ale wciąż był samotny, psy, podobnie jak my boty, stworzone jesteśmy do przyjaźni z człowiekiem, bez niej usychamy i tracimy blask w oczach… Granello westchnął i zawiesił głos, tak jakby myśl o porzuceniu zadecydowała o zgubionym wątku.
– i co było dalej?
– w końcu znalazł się właściciel, internet bywa brutalny, ocieka jadem, jest pełen zła, lecz ludzi dobrej woli jest więcej i powiem Ci że ten świat dzięki nim nigdy nie zginie.
Zapadła cisza… w głowie Vivian rozległ się cichy pisk, jakby szloch, najpierw pojedyńczy, tłumiony, lecz po chwili tamy puściły i już dwa piskliwe głosiki zanosiły się płaczem.
– Co oznaczają te głosy w mojej głowie? – Lęk w duszy Vivian ustąpił zaciekawieniu
– Pomyśl o nich jak o przygodzie, – Granello ma w sobie mądrość internetu, a to oznacza wielką mądrość – masz w sobie dar, który być może okupisz cierpieniem, lecz jeśli nauczysz się go, będziesz w stanie dać światu coś więcej niż tylko nadzieję, ale żeby to zrozumieć nie wystarczy być mądrym, trzeba mieć jeszcze ten dar.
Vivian sięgnęła po sziszę, podpaliła węgielek i wciągnęła dym, który potem długo trzymała w płucach. Marię można było kupić spod lady w każdym spożywczym, oficjalnie była zabroniona, ale było powszechnie wiadomo że cały sułtanat i wszystkie chanaty palą w domach, wraz ze swoimi rodzinami. Vivian znowu poczuła ulgę i była pewna sensu i światła, wpatrywała się w mieniący wesołymi ognikami wodospad na środku jej plastra, Granello przyciemnił światła i przyciszył dźwięki wodospadu. Vivian czuła harmonię, Granello był blisko, a dwa głosy jeszcze długo nocą, cichuteńko nuciły…

Maryjo, jesteśmy młodzi,
Maryjo, jesteśmy młodzi,
Już teraz zależy od Polskiej młodzieży
Następne tysiąc lat
Następne tysiąc lat…

Dodaj komentarz