Krótka historia Macy

malymaca_small

Mały zuch

Urodziłem się w Trąbkach pod Garwolinem, a właściwie w osadzie Huta Czechy, blokowisku robotniczym, był to rok 1972, zamieszkałem w bloku 4 mieszkania 10. Moje dzieciństwo było sielskie, moim największym problemem było… wcale nie miałem problemów, chodziłem do szkoły podstawowej, od dzieciństwa fotografowałem, miałem własną ciemnię, interesowałem się też chemią, miałem laboratorium, (gdy patrzę na to z perspektywy, było to diabelnie niebezpieczne). Oprócz tego grałem w orkiestrze strażackiej za co dostawałem zwyczajne wynagrodzenie, (z resztą na zdjęciach też coś zarabiałem, ale i tak wszystko natychmiast wydawałem na nowe materiały).

img028

Eksperymenty fotograficzne

Po podstawówce dostałem się do ogólniaka w Garwolinie dokąd dojeżdżałem autobusem, nie byłem może świetnym uczniem, ale dawałem radę, przestałem grać w orkiestrze, nie miałem już do tego głowy, ale zdjęciowo rozwijałem się, ciągle eksperymentując z nowymi urządzeniami, materiałami, różne papiery, czułości klisz, forsowanie, fotografie stykowe, reprodukcje, próbowałem wszystkiego co dostępne, fotografowałem mrówki z przysadką makro, lumpów w parku, góry itd.

stanowisko

Moje pierwsze stanowisko komputerowe

Po czterech latach w ogólniaku i zdanej maturze przeniosłem się do Warszawy gdzie zacząłem uczęszczać do policealnej szkoły fotograficznej. Moja pasja fotograficzna niestety została tam zduszona, okazało się że fotografowanie jest trudne i że jestem oporny na wiedzę, nie wiem czemu nie potrafiłem skorzystać z tej szkoły, wydawała mi się nudna, niepotrzebna, przekazująca umierającą wiedzę, nie lubiłem jej, ale poznałem tam fajnych ludzi, choćby Bartka M. z którym do dzisiaj się przyjaźnimy i współpracujemy.

maca-stol

Czasy szkoły fotograficznej

W tamtych czasach poznałem pewnych holendrów do których jeździłem do pracy rolniczej. Za odłożone pieniądze kupiłem (nie Maca nie rób tego) samochód Opla Mantę. Potrzebowałem kasy, zacząłem pracować jako goniec w świetnej firmie SMG/KRC i zacząłem tam raczkować w DTP. Komputery od samego początku były moją passione grande, oczywiście bardziej od strony gier, ale w pewnym momencie odstawiłem je i zacząłem poznawać programy graficzne i nawet muzyczne. Od samego początku eksperymentowałem z grafiką komputerową, stworzyłem plakat świąteczny z mikołajami i kartkę pocztową (o zgrozo 6-ścioma pantonami, ta kartka wyszła okropnie).

ze-skala

Ze skalą szarości

W SMG/KRC panowała świetna atmosfera, ale potrzebowałem się rozwijać graficznie oraz (sic!) finansowo, więc zaokrętowałem się w firmie, gdzie pracował mój kumpel ze szkoły fotograficznej Bartek M. Editions Prestige, to była firma tworząca pocztówki, lekko szemrana, (jej szef później był ścigany przez Interpol, ale to inna historia), grunt że miałem tu swoje stanowisko graficzne z cudnym komputerem marki Macintosh. Cholernie mi to imponowało i miałem fajną szefową działu, Kasię, która nauczyła mnie cierpliwie podstaw Photoshopa. I znowu, sielanka, spokojna praca, wybieranie zdjęć i tekstów, praca w najwyższym stopniu kreatywna… a jednak znudziło mi się i mój kolega z orkiestry strażackiej Janusz B. u którego waletowałem w akademiku gdy chodziłem do szkoły fotograficznej podrzucił mi ogłoszenie że poszukują operatora DTP w firmie Grey Polska.

img050

Z gazetą wyborczą

Grey pod względem kasy okazał się strzałem w dziesiątkę, ale panowała tam korporacyjna atmosferę a mój szef był ćpunem paranoikiem który znielubił mnie od pierwszego wejrzenia (nieszczęśliwie gdy przyjmowano mnie do pracy on był na urlopie) A jednak wiele się w tej firmie nauczyłem o DTP, marnując setki klisz i cromalinów. Poznałem kilku fajnych ludzi, kilku dziwnych i kilka szuj. Mój szef w pewnym momencie postanowił się mnie pozbyć, nie udało mu się to bo miałem plecy, ale postanowiłem że bez sensu się męczyć i sam odszedłem, wybrałem pierwsze lepsze ogłoszenie (w dziale ogłoszeń drobnych!) i to był znowu strzał w dziesiątkę, firma nazywała się TJ Partner, i była najbardziej zwariowaną agencją reklamową jaką nosiła ziemia.

w samolocie

Czasy TJ-towe, wycieczka samolotowa

Układ psychologiczny TJ-tu przypominał komunę, nie lubiani, wywyższający się szefowie i wesoła gromadka pracowników skora do żartów i zabawy a szczególnie dział kreatywny w którym pracowałem. Dział kreatywny mieścił się w oddzielnym budynku, co sprzyjało harcom, poznałem tam najwspanialszych ludzi, co ciekawe, przez pierwszy miesiąc nie ruszyłem palcem bo nie miałem komputera. Dopiero potem zaczęła się orka, a jednak wszystko było tu fascynujące i ciekawe, w celach rozliczeniowych zmuszono mnie do założenia firmy, co okazało się moim sposobem na życie w przyszłości, bo po kilku latach postanowiliśmy otworzyć swoją własną agencję reklamową i plan zrealizowaliśmy.

rothko

Oglądam obraz Marka Rothko w Muzeum Narodowym

Właściwie nie byliśmy jedną firmą a zbiorowiskiem podwykonawców, każdy kto miał swoją firmę wie że nie jest to lekkie, i choć mieliśmy swoje sukcesy, nie wspominam tego czasu jako idylli, zwiększona odpowiedzialność za wszystko, brak luzu, pracowałem w różnych konfiguracjach, z różnymi znajomymi z TJ Partner aż wylądowałem w firmie produkującej animacje i tutaj zaczęły się moje problemy psychologiczne. Z początku lubiłem tę pracę i szefa, ale coś zaczęło się zmieniać i stawać dziwne, niedopowiedziane, byliśmy z początku jak kumple, ale z czasem on zaczął stawać się coraz bardziej szefem a ja zacząłem popadać w psychozę (o tym szerzej tutaj), a gdy wpada się w psychozę to trudno się utrzymać w pracy, więc zostałem zwolniony i zacząłem się leczyć, wpadłem w pierwszą w moim życiu depresję w której trwałem wiele lat, ale wyszedłem z niej, powoli, krok za krokiem i myślę że codziennie, każdego dnia z niej wychodzę.

selfie z papugą

Autoportret z papugą

Zmieniłem się, choroba zmieniła wszystko w moim życiu, ale nie tylko na gorsze, pojawiło się wiele pozytywnych moich, zupełnie nowych cech, stałem się systematyczny i psychozowo twórczy, przykładem jest Wytwórnia Macy i Galeria Klatka, firmy w której pracuję, pracuję, a może bawię się, realizuję, przeżywam wciąż nowe fascynacje i żyję szczęśliwy z dala od kłopotów, zostańcie ze mną jeśli chcecie, ja nigdzie się nie ruszam, Wasz Maca.