Psychoza Macy

astrologiaimagesszystko zaczęło się od poszukiwania inspiracji w internecie a konkretnie na stronach astrologicznych, trafiłem na ciekawy artykuł o tym że kulturowo i antropologicznie kolory zielony i czerwony przypisane są kobiecości i męskości, kobieca Wenus i męski Mars, pomyślałem, dlaczego nie wykorzystać tej wiedzy w swojej graficznej pracy?

Tak oto niewinnie zaczęła się 
najdłuższa i najbardziej zagmatwana 
podróż mojego życia.

kompOd razu zasiadłem do komputera i zacząłem od stworzenia logo dla Księżyca i Słońca, wyczytałem wcześniej że często przypisuje się Księżycowi cechy kobiece a Słońcu męskie.

Zacząłem tworzyć swój własny 
system identyfikacji barw.

Czułem się trochę jak Krzysztof Kolumb, i to jeszcze wtedy była niewinna zabawa, kolory zielony i czerwony zagościły w moich myślach, powoli wkręcałem się w myślenie, że świat opiera się na identyfikacji płciowej tych dwóch kolorów

Postanowiłem że dobrym pomysłem byłoby znalezienie seksualnego wydźwięku innych kolorów, chciałem rozwijać mój system, jak każdy urbanista czy dekorator wnętrz… choćby mój ojciec – działa podobnie pracując w ogródku, ma pomysł na nową rabatkę,lub krzew i realizuje swoje zamierzenia, a potem siada i cieszy się rezultatem.

szybko zrozumiałem seksualność dwóch dodatkowych kolorów, 
białego i pomarańczowego,
uderzyło mnie to nagle gdzieś na ulicy że te dwa kolory 
są odmianą czerwonego i zielonego.

Nie przypomnę sobie teraz dlaczego, może dlatego że Mars to w rzeczywistości pomarańczowa a nie czerwona planeta? Może biały śnieg spowijający zieloną naturę zimą? Może pomarańczowe czerwone maki na Monte Casino? Pewnie wszystko po trochu, co śmieszne, do dzisiaj wierzę, że te cztery kolory są podstawowe, tyle tylko że mam dzisiaj do tego zupełnie inny dystans.

orange Jakże to nowe odkrycie, (a może raczej wewnętrzna proklamacja) poszerzyło moje nowe pojmowanie świata… miałem cztery kolory, ale czym dokładnie się różniły? pomarańczowy i biały były jakby czystą odmianą czerwonego i zielonego, to była ich wersja idealistyczna, czerwony Mars szalał na wojnie a pomarańczowy był zdolny chociażby do poświęcenia i szlachetności, to była jaśniejsza strona Marsa, podobnie z białym i zielonym, białość sukni ślubnej i śniegu, co więcej, biały był jakby nie-kolorem, czymś innym, może tłemwhite albo początkiem wszystkich kolorów, natomiast pomarańczowy to ja, JA a przynajmniej taki ja jakim chciałbym się widzieć, rzecz jasna były też we mnie cechy czerwone, ale wierzyłem w siebie pomarańczowego, a raczej w idealny balans pomiędzy tymi dwoma stronami.

Pomarańczowy stał się 
moim ulubionym kolorem 

Ale co z pozostałymi kolorami? Moja teoria dobudowywała się stopniowo, doszedł niebieski, który uznałem za kolor neutralny, po prostu ani męski ani żeński, chyba najsilniejsze skojarzenie z niebem, niebieski wart jest docenienia, jest potężny, wszechmogący, żółty, nie, nie lubiłem żółtego, tego koloru złota, pieniędzy (i moczu), co więcej, lub gorzej, zacząłem nie lubić wszystkiego co się z żółtym kojarzy, a więc także Słońca, a co za tym idzie czerwonego, od pewnego momentu zacząłem uważać że czerwony jest złym kolorem, owszem, był częścią mnie, ale w świecie który mnie otaczał czerwony był niezrównoważony z pomarańczowym, przytłaczał pozostałe „podstawowe” kolory.blue Powoli dochodziłem do przekonania że świat toczy wojna kolorów, czerwoni kontra zieloni, zacząłem dostrzegać to w różnych aspektach życia, chociażby w reklamie, zacząłem oceniać reklamy według kryterium męskości i żeńskości i o zgrozo, kolor zielony był w mniejszości, całkowicie przytłoczony przez wszędzie pchający się i bezczelny czerwony. W tych czasach pracowałem w pewnej firmie zajmującej się tworzeniem reklam telewizyjnych, oczywiście swoją nową wiedzę wykorzystywałem w pracy, tworząc na pohybel czerwonemu „kobiece” lub „zrównoważone” projekty.

Cyellowzułem już wtedy że jestem kimś ważnym, w końcu odkryłem istotną prawdę rządzącą światem, odkryłem coś o czym wszyscy wiedzą podświadomie, a kto wie, może na świecie są tacy jak ja, oświeceni, po złej i dobrej stronie? kto to wie, jedno jest pewne, toczy się wojna i jest jeszcze wiele do zrobienia aby naprawić chorą sytuację.

Tak właśnie niewinnie od pomysłu 
z dwoma kolorami rodzi się mania wielkości.

Prawdopodobnie psychoz jest tyle rodzajów ile ludzi na nią cierpiących, psychoza wynika z tego jacy jesteśmy, ja jestem od zawsze typem zajawkowicza, w moim przypadku psychoza oznaczała więc wielką zajawkę, przygodę mentalną która zaczęła się od przypisania płci kolorom, a że zajawka nie cierpi stagnacji, pomyślałem, dlaczego właściwie seksualność nie miałaby dotyczyć innych dziedzin życia?

Weźmy choćby liczby....

Oczywiście niezawodny internet podsunął mi wiele stron numerologicznych z których mniej więcej wywnioskowałem że dwójka jest kobietą a trójka mężczyzną, to takie proste i oczywiste… dwójka, ten łabądek, jest takim pięknym symbolem, podczas gdy trójząb, szkoda gadać…

Ponieważ byłem wiernie oddany sprawie zacząłem słuchać drugiego programu polskiego radia, okazało się że to radio jak nic innego na świecie walczy o słuszną sprawę, o wolność dla zielonego, co to była za radość słuchać mojej Dwójeczki, te wszystkie skrzące się od intelektu i smaku rozmowy, o mnie, o naszej sprawie, (do dzisiaj jestem wiernym słuchaczem Dwójki, to jedna ze spraw które zawdzięczam psychozie). Najlepsza zabawa była jak prezenterzy Dwójki mówili o mnie, o czymś z mojego życia, teorii barw, albo nawet czasem bezpośrednio do mnie się zwracali, metafizyczny dreszcz jaki mnie wtedy przechodził, nie dorówna niczemu innemu, byłem tylko ja i moja ukochana sojuszniczka…

Oczywiście rozwijałem swój system stale i już wkrótce opracowałem seksualność większości cyfr no i przeniosłem się na figury geometryczne i tworzone z nich symbole. Wojnę płci widziałem już wszędzie, gdy mój szef mnie wywalał z pracy, a zachowywałem się w niej już strasznie dziwnie, (można się było mnie bać) to przemawiał do mnie konstrukcjami słownymi które odbierałem jako trójkowe i czerwone, odpowiadałem mu zaczepnie zielonymi i na zmianę białymi dwójkami, szaleństwo osiągnęło punkt kulminacyjny, moja rodzina w końcu zauważyła że ze mną jest źle i wezwała psychiatrę, który skierował mnie na leczenie…

Dopiero po kilku dniach w szpitalu dotarło do mnie że coś może być nie tak z moją psychiką i natychmiast się załamałem, co jest naturalną konsekwencją psychozy i tak kończy się historia, chcecie wiedzieć więcej na temat moich zajawek? zostańcie ze mną.

 


Odgrzewane kotlety {podróż nostalgiczna}

marcus-aurelius2

Marek Aureliusz

„…Nie myśl o tym, czego nie masz, tak jakbyś to już miał. Ale z tego co masz wybierz to, co najbardziej jest cenne, i pomyśl, z jakim byś trudem się o to starał, gdyby tego nie było. A uważaj, byś wskutek upodobania w tej rzeczy nie przyzwyczaił się jej tak wysoko cenić, iżbyś miał doznać niepokoju duszy, gdyby ci jej zabrakło…”

imagesa nie jestem taki jak proponuje Aureliusz, ale zawsze chciałem być. Ten cytat z Aureliusza jest szczególny, bo tak właśnie zaczynają się moje dzienniki z przed wielu lat, przeglądam je teraz, bo odczuwam potrzebę analizy i dystansu, no i dzielenia się rzecz jasna 🙂

vonnegut

Kurt Vonnegut

Moje zapiski blogowe z tamtych czasów były głównie fragmentami książek które mi się podobały, jeszcze nie wiedziałem o czym chcę pisać, ale fascynowała mnie możliwość prowadzenia bloga, a zatem jest tutaj cytat z Kisiela, Herberta, Dickensa, Biblii, Vonneguta… dopiero po dwóch latach zamieszczania cytatów pojawił się pierwszy wpis autorski:

kon.ce.pc.Ja/Ja.rzy nowa
001

W tych czasach dyskutowałem namiętnie na forum dwójki, byłem czymś w rodzaju maskotki forum, najsłabszym ogniwem  skrzącego intelektem światka.

było to stylizowane trochę na jakąś legendę ale opowiadało o fragmencie mojego życia w ujęciu wspomnień, można uznać to również za pierwszy psychozowy wpis, widać to w charakterystycznych zniekształceniach wyrazów np. mo:kot.ów. W owych czasach zacząłem dostrzegać wewnętrzne znaczenia wyrazów i dorabiać do nich ideologie mo:kot.ów to prawdopodobnie historia jakiegoś kota co mo (mo w znaczeniu ma) akurat tej zabawy nie rozwijam w obecnym, zdrowym życiu, chyba robiłem tak z nudów. Historia jest spójna i ma swój happy end.

002

Mając swoje teorie inspirował mnie najmniejszy szczegół, jak choćby graffiti z trzech kółek na Matce Teresie.

Jest też tutaj tekst o szukaniu 🙂 bardzo wzniosły, „szukanie jest piękna istotą” skąd to wziąłem? I jaki szyk przestawny. A może gdy się zastanowić to odbiór piękna polega na jego poszukiwaniu, od biedy można to przełknąć.

003

Dlaczego autobus ma czoło a statyw stopę? Te pytania mnie stale nurtowały.

 

 

 

Wpis z 20 kwietnia to moja mowa urodzinowa, już wtedy wszystko zaczęło się psuć, z dziewczyną, z rodziną, oskarżenia, tarcia, no i postanowiłem w swoim idealizmie że z okazji urodzin wygłoszę mowę do rodziny, (potem bardzo się tego wstydziłem, więc wyiksowałem całą tę mowę ) ta choroba uwypukla mój idealizm, coś tak niepraktycznego jak piąte koło u wozu. Potem był szpital i depresja, nic nie pisałem na blogu, aż wreszcie 2008 rok po Sylwestrze coś we mnie się poruszyło…

„...Ot, lepiej pióro wezmę i śród ciszy,
Gdy się bez ładu myśl plącze,
Zacznę coś pisać dla mych towarzyszy,
Zacznę, bo nie wiem, czy skończę...”
005

Na ściance toy toya znalazłem taki symbol, natychmiast się wzruszyłem, oznaczał on że jest nadzieja dla liczby dwa.

Jeszcze smutno, ale już coś… światełko się pojawiło, moje wychodzenie z depresji popsychotycznej jest równie mozolne co pojawianie się psychozy, potrzeba lat. Ten wpis o sylwestrze jest jeszcze stylizowany na cytat, właściwie dwa cytaty, z czego jeden to kompletna ściema, no ale liczą się chęci tworzenia i powolne wychodzenie z D.

Właściwie ciągle z kimś koresponduję i zawsze mam furtkę otwartą na nowe znajomości (wirtualną) no i w tamtych czasach zacząłem flirtować z dziewczynami wirtualnie i to mnie przywróciło do życia, zacząłem się starać, pisać poetyckie formy… weźmy choćby ten lekko skandalizujący erotyk:


Spijam obrazy i się wznoszę
w satynowy ogród Twojej Falenopsis.
Odurzam nią i na nowo
zmgławionym różem dotkliwego niedotyku
Zakwitasz sekretnie kiedy głaszczę
fantastyczny wielokropek Twoich znaczeń
Sączę drżenie, upajam się smakiem Ciebie
006

W psychozie wszystko bierzesz do siebie. Kogo pożre strach? Przecież to o mnie mowa.

Pamiętam że dziewczyna nie odezwała się już do mnie gdy jej to napisałem, może mój erotyk zbyt łatwo pomylić z pornografią… no ale grunt że coś już się działo, wychodzenie z D. to najoptymistyczniejsze zjawisko jakie może się przydarzyć… a jednak w tamtych czasach nie rozumiałem że muszę już do końca życia brać leki i odstawiałem je „przecież jestem zdrowy” i niestety psychoza wracała.

W okolicach marca 2008 postanowiłem że będę umieszczać na blogu krótkie filmiki nagrane aparatem cyfrowym, pomysł przetrwał trzy wpisy, nie wiem czemu, może dlatego że to jest zajawka reportażowa a moje życie jest dosyć jednostajne, nie jest materiałem na formę otwartą, co innego gdybym latał po świecie i zwiedzał co raz to nowe kraje… no ale tak nie jest 🙂

Oto chyba pierwszy normalny, zwyczajny, wesoły, bez nadęcia wpis w mojej historii, szkoda tylko że nie wiem czemu nazywa się storczyki i nasturcje, oczywiście to dobrze brzmi, ale czy coś poza tym? No i jeszcze raz psychoza zaczęła rozkwitać, wymyśliłem że blog będzie podzielony na dwa punkty widzenia reprezentowane przez dwa cukierki m&m czerwony i pomarańczowy dlaczego akurat te barwy? czytaj tu. tak jak teraz czytam przekomarzanki czerwonego i pomarańczowego, to mi się podoba, no ale znam konotacje i wiem o czym mówią, to dowcip bardzo hermetyczny, jednoosobowy, weźmy np. tę rozmowę. albo teraz gdy czytałem to się zdrowo uśmiałem, sporo skatologii i przeklinania, raczej tego nie czytajcie, no może przeczytajcie ten wpis: jest bardzo nostalgiczny… i tak siedzę i przeglądam, bardzo żałuję że wiele z mojej twórczości zaginęła, właściwie większość archiwum, bo przechowywałem dane na płytach dvd nie wiedząc że nie są trwałym nośnikiem, to wszystko zginęło w pomroce… ale są nowe rzeczy, mam świeże pomysły które starczą na lata, the excitement never stops!