hodzą słuchy że szykuje się rewolucja w dziedzinie rzeczywistości wirtualnej. Od miesięcy czekam na Oculus Rift, czyli najnowszej generacji okulary wirtualne, czekam na nowe możliwości jakie niosą. Chciałbym pozwiedzać trochę świat… zobaczyć Paryż i jeszcze raz Lizbonę, chciałbym skonstruować sobie dom z pięknym ogrodem z sekretnymi fontannami jak również wymyślić od nowa swoją postać.
Zacząłbym od małego domku z dwoma pokojami, dobrałbym tapety i stworzył odpowiedni nastrój. Chciałbym też otworzyć małe muzeum, które zwiedzaliby przypadkowi przechodnie, muzeum w którym płótna dawnych mistrzów mieszałyby się z efektami laserowymi a wszystko migotało w rytm muzyki…
Chciałbym też skonstruować kościół, nie wiem, nie koniecznie katolicki, może jakiś mój własny, mojego obrządku, z wymyśloną przeze mnie liturgią, szatami liturgicznymi, chciałbym żeby właśnie w tym kościele odbyła się msza za moją duszę gdy odejdę, ten kościół… requiem Mozarta… albo Gabriela Faure z moim ulubionym ogniwem Agnus Dei, pulsujące w liturgicznym uniesieniu światła…
Ta wizja towarzyszy mi od bardzo dawna, wiem że to wszystko marność, ułuda i w dodatku nietrwałość, ale co jest prawdziwe i trwałe? marmurowe grobowce też pokryje mech, ulegną zapomnieniu, wzejdą nad nimi wieżowce.
Moja postać w grze Sims umarła samotnie i szczęśliwie, do ostatnich dni malowałem, jak Renoir, bo w grze byłem malarzem, żyłem w małym mieszkanku, miałem dziewczynę, ale ona odeszła wcześniej, nie mieliśmy dzieci.
Jakie opcje przygotuje mi przyszłość? Kiedyś przeglądałem dziewiętnastowieczną gazetę, w której na ostatniej stronie przewidywano przyszłość za sto lat, przewidywanie przyszłości nie ma sensu, czego byśmy nie przepowiedzieli, rzeczywistość i tak nas zaskoczy i rozłoży na łopatki Czego i Wam życzę, futurystycznie, Maca.