html rzeczywistości

Świat realny jest jak internet, ma wiele możliwości, jest interaktywny, twórczy i niezmierzony, ale ja odkryłem html świata realnego, coś o wiele bardziej instynktownego niż fizyka czy chemia, opisujący psychofizykę świata takiego jakim go postrzegamy. Razem z grupą dzielnych psychonautów podróżujemy przez światy równoległe, niektóre oparte są jedynie na czystej energii, wiele się uczę w tej podróży, dociera do mnie że jest coś jeszcze ciekawszego niż html, jest css a także java a nawet php, możliwości które się otwierają powodują zawroty głowy. Jest tutaj scena w której siedzę na trawie przed moim blokiem w Trąbkach i widzę jak po niebie przesuwają się obce galaktyki, jednocześnie czuję zmiany w grawitacji, ziemia jest moim psychonautiliusem. Kończymy pewien etap, wychodzimy cało z kolejnej podróży i ewakuujemy się z cudownej rozumnej planety, idziemy korytarzem i mamy wejść do nowego świata, jest tutaj dużo ubranych na biało osób, z głośników słychać „witamy nowych uczestników w naszym reality-show”, jest tu moja siostra, wiem że ona to wszystko zorganizowała. To totalny zwrot akcji „zawsze skrycie marzyłem żeby wziąć udział w takim przedstawieniu” mówię, moja dzielna siora, która mnie chroni i wspiera, mówi, „wes___” niedosłyszałem, pytam „co?”, „wesołko” odpowiada. fantastyczne słowotwórstwo, odczuwam mieszaninę radości i dumy i nadziei na moc przyjemności, tym razem przyziemnych, związanych ze światem realnym i z tym uczuciem szczęścia budzę się…


Superbohater

70159-02

„Szczęśliwy sen o lataniu ma naprawdę pozytywny wydźwięk, świadczy o tym, że udało nam się odnieść sukces i jesteśmy z siebie dumni, świętujemy, unosząc się w powietrze”

Jestem superbohaterem z całym bagażem roli która mi przypadła, mam zwyczajne supermoce, potrafię latać, zmieniać kształt, unosić ciężkie przedmioty, a jednak psychologicznie nadal jestem sobą, dzieckiem, zbawiam świat, ale też bawię się swoimi supermocami. Moje nadprzyrodzone właściwości pojawiają się tylko kiedy śpię, a raczej kiedy moja zwyczajna postać, pozbawiona super mocy śpi…

wędkarz

widzieć wędkarza we śnie: zamiast zazdrościć innym sukcesu, lepiej sam zabierz się do roboty, samo nic nie przyjdzie

Właśnie wracam z kolejnej mega ekscytującej misji podczas której doskonaliłem swoją umiejętność zamieniania się w płomień, lecę nisko nad ziemią, wracam do swojej skromnej chatki gdy widzę znajomą postać, wujka Janusza. Jest bardzo młody i przystojny i podobnie jak ten realny otoczony jest mnóstwem wędek bo szykuje się na ryby.

ratowanie-swiata

„Ratowanie świata we śnie zapowiada uznanie i nagrodę za jakąś zasługę”

Postanawiam zagadać do niego, właśnie rozmawia z jakimś kolegą i udają że mnie nie widzą, przebijam się przez mur ich rozmowy i mówię do kolegi wujka o całej sytuacji, o tym że jestem superbohaterem, który właśnie odnalazł wujka, mówię o tym że w realnym świecie wujek ma ponad siedemdziesiątkę i kilka zawałów, rozklejam się i tracę wątek, wujek musi coś załatwić, odchodzi, kolega mi nie dowierza idziemy na pole, pokazuje mu jak latam, jest wniebowzięty, popisuję się i właśnie odzyskuję wątek, już wiem do czego wykorzystać tę całą sytuację z wujkiem i z tą myślą budzę się…


Gandalf z przyszłości

gandalf

Gra z Gandalfem

Jest głęboka przyszłość, ludzkość dokonała wielu rewolucji technologicznych, a jednak nadal wszystko kręci się wokół internetu i związanych z nim technologii. Najnowszym szałem jest gra dostępna na gogle wirtualne, która do rzeczywistości zastanej, widocznej gołym okiem, dodaje elementy fantasy. Gra jest tak doskonała że trudno jest do końca rozróżnić co jest nią a co nie jest.

miasto

Miasto przyszłości

Gram w tę grę, ona dopiero powstaje na oczach graczy, jestem świadkiem ponownych narodzin rodu smoków, towarzyszę wielkiemu magowi, który przypomina Gandalfa, uczestniczę też w przygodach pewnej elfki, którą podobno zdradza jej elf, razem z dwoma innymi graczami stanowimy jej świtę, podróżujemy przez nowoczesne miasto, które.wzbogacone jest o fantastyczne elementy.

narodziny

Narodziny smoka

Jesteśmy na jakimś skrzyżowaniu i rozmawiamy o czymś i ja zadaję pytanie głośno: co to jest… i tutaj jakieś słowo które niestety zapomniałem, moje gogle uprzejmie odpowiadają mi melodyjnym głosem, jestem wniebowzięty, zapgrejdowali system, bo tej opcji wcześniej nie było, próbuję nowości pytając o jakieś abstrakcyjne rzeczy. Idziemy dalej, coś jednak mi mówi że te nowe opcje są jedynie dla wybranych, przystaję przy ogromnym ekranie – komputerze i zaczynam z nim rozmowę. pokaż mi kota, pokazuje kota fantasy, pokaż mi białego kota, kot zmienił się w białego, a jednak czuję że to zupełnie nowa technologia i pytam pokaż mi krewetkę, biały ekran i dopiero po chwili pojawia się krewetka, tak jakby komputer musiał pobrać dane z mojego mózgu, który na sto procent ma implant, krewetka jest taka jak chciałem.

dziewczyna-z-przysz

Dziewczyna z przyszłości

Zabieram moją krewetkę ze sobą w formie elektronicznej i odjeżdżam, jestem na rolkach, gdy nagle jakaś dziewczyna zabiera mi ją i mówi: jak to zrobiłeś? Oddaj, mówię, kłócimy się, to potwierdza moją tezę że tylko nieliczni umieją zrobić swoje własne obrazy, w końcu mówię, a weź ją sobie ale dla mnie jesteś nikim i odjeżdżam, a ona: poczekaj, a zatem jest honorowa, mam przeczucie że rodzi się nowa przyjaźń, kto wie może kooperacja, z nowymi mocami można tworzyć nową rzeczywistość, gry, filmy, miasta, możliwości są nieograniczone, budzę się…


Sen o ćmach

cmy1

biała cma

Ćma – przemyśl wszystko dokładnie, co zaplanowałeś.

dzisiaj śniło mi się że jestem w pokoju rodziców w naszym mieszkaniu w Trąbkach i czytam książkę, nagle przez moją twarz przechodzą jakieś dziwne, nigdy dotąd nie spotkane mrowienia i jest to wysoce niepokojące więc biegnę do lustra które jest w przedpokoju i patrzę na swoje czoło a z niego wychodzą białe ćmy. Doznaję uczucia ulgi, tak jakby obce ciało uwalniało mnie od swojego ciężaru.

lustro2

Widzieć w lustrze zwierzęta: kryzys finansowy

 

Biegnę do rodziców siedzących w kuchni i pokazuję im to dziwne zjawisko, są bardzo zaniepokojeni, ale czuję że będzie dobrze, bo pozbyłem się problemu i z tym przeświadczeniem budzę się.

Ostatnio mój tryb życia sprawił że kompletnie przestawiłem się na pracę nocną i spanie za dnia i okazało się że ciągle jestem senny i w efekcie pracuję tylko kilka godzin nocnie. Od nowego roku postanowiłem to zmienić i przestawiam się powoli na tryb nocnego spania. Jakość mojego snu zmieniła się, mam krótkie sny po których się budzę i nie mogę potem zasnąć. W pewnym sensie to dobrze, bo będę miał co opisywać, będę pisać gdy coś ciekawego mi się przyśni więc zostańcie ze mną, Wasz, m.


Senne Reality-Show

esq-0612-bill-murray-01-lgW tym śnie Bill Murray nakręca film zupełnie nowatorski, scenariusz oparty jest na improwizacji sennej, to co śni się aktorom przerabia się na film a to co grają wpływa na ich sny i tak dalej. Film kończy epicka scena w której aktor odkrywa na brzegu oceanu zamiast listu w butelce, metrowej wielkości głowę Fidela Castro zrobioną z klocków Lego, Bill śmieje się jakby odkrył puentę wszystkiego co wyimprowizowało się w filmie. Jestem Brazylijczykiem mieszkającym w małej wiosce w Brazylii, utrzymuję się ze ścinania drzew, ale moim marzeniem jest stworzenie reality show w nowym, internetowym wymiarze, opartym na mediach społecznościowych i blogosferze. Jak każdy Brazylijczyk interesuję się też piłką nożną. Nie działam sam, w ten pomysł zaangażowani są wszyscy moi znajomi z tartaku, ich rodziny i dzieci, obmyślamy wszystko, fotografujemy, piszemy, sytuacja nabiera znaczenia, stajemy się coraz popularniejsi, bogatsi w lajki, potężniejemy, na drodze prowadzącej do tartaku pojawiają się gwiazdy futbolu, otaczają je media, media rodzą media… to wszystko dla marzeń, nie dla pieniędzy, dla dzieci, małych brazylijskich sierot. Już wiem jaka będzie formuła naszego tartacznego reality-show, będzie inspirowana filmem Murraya, będzie zaczynać się tam gdzie kończy film, Bill już jest w naszej wiosce razem z głową lego Fidela Castro, kamera, akcja, budzę się…


Portfele w kiblu

Rzeczywistość alternatywna, jakieś nieokreślone miasto nie wiadomo w jakim kraju. grupa wsparcia której przewodniczy Ewa M. załatwiła mi i jeszcze dwóm pensjonariuszom mieszkanie i pracę na przestronnym poddaszu, mamy uczestniczyć w projekcie artystycznym promującym sztukę, ja mam być jego szefem, ale E. nie potrafi tego załatwić i w efekcie obijamy się we trójkę i zwiedzamy miasto, które ma interesujące kiermasze i zabytki. Nagle coś się zmienia i projekt rusza, mieszkanie zaludniają młodzi wolontariusze, poznaję ich i jestem zdumiony jak bardzo się różnimy, jestem odrobinę spięty, jak szef, wytwarzam barierę, a oni wyluzowani, właśnie siedzę na kiblu no i patrzę a w spłuczce oni trzymają swoje portfele, no tego już za wiele, centralnie ich ochrzaniam, jak można trzymać portfele w kiblu, oni uszy po sobie, tylko jeden, K, który jest jakby moim ulubieńcem bo chce ze mną współpracować i ma wiedzę, mnie uspokaja, ja chłonę, ale ładuję do ust jakieś pojemniki no i jednym się ksztuszę, nie mogę nic powiedzieć, tylko płytko oddycham, pokazuję żeby K. mnie klepnął ale nie rozumie, budzę się ciągle nie mogąc oddychać ale to mija


Opad krzesła

Taki sen. Jestem z wizytą u rodziców P. w mieszkaniu sąsiadów w Trąbkach, wszystko jest normalnie tylko że siedząc na krześle nagle przekrzywiam się i ląduję na plecach na ziemi. Konsternacja. Przepraszam wszystkich i siadam na krześle które znowu ląduje na ziemi, znowu przepraszam, ale krzesło znowu się przewraca. Mówię że nie wiem co się dzieje i że to nie moja wina. Rodzice P. uważają że to moja wina, ale nie mówią w prost. P. usiłuje jakoś załagodzić sytuację i przynosi urządzenie którym mnie bada, długa rurka plastikowa, wkłada mi ją do nosa i każe oddychać, ja ciągle spadam z krzesła, przewracam kredens, ale nic się nie bije mimo że jest pełen szkła, rodzina już mnie znielubiła, irytuję się, już chcę powiedzieć że to dlatego że tu u was wszystko jest stare, stare krzesła, stare podłogi, stare obrazy, mam ochotę być niesprawiedliwy i prostacki, nie być grzecznym sobą, na szczęście budzę się…


Żydowskie korzenie

We śnie jestem najmłodszym dzieckiem wielopokoleniowej rodziny, która przez stulecia koegzystuje w zgodzie z rodziną o korzeniach żydowskich w wielkiej kamienicy. Relacje dwóch rodzin są bardzo skomplikowane ale przyjacielskie, siedzę w pokoju z prawdziwą moją siostrą i mamą i wchodzi kamerdyner, który oznajmia że podano do stołu a po obiedzie będę proszony o przedstawienie sztuki z życia dwóch rodzin. Mam jakieś osiem lat, krzyczę do kamerdynera że ja chcę pokazać sztukę już teraz. Skaczę z nogi na nogę i odgrywam dialog pomiędzy dwoma postaciami, jedna mówi grubym głosem z żydowskim akcentem, a druga piskliwym bez akcentu, moja siostra i mama umierają ze śmiechu, kamerdyner zmieszany, „co na  to powie żydowska rodzina?” jestem małoletnim dowcipnisiem, budzę się z uśmiechem na ustach…


Mistrz flirtu

W tym śnie remontuję razem z brygadą stary dom, jest tu mój ojciec, jestem niby w psychozie, mam mega gadane, wszędzie jest mnie pełno, do wszystkich zagaduję, żartuję, dogryzam, popisuję się, podrywam jakąś dziennikarkę co robi reportaż o tym domu, właściwie flirtuję, flirt klei mi się mistrzowsko, mówię o gwoździach i je połykam krztuszę się i wypluwam i mistrzowsko brnę w komedię pomyłek z samym sobą, ona to łyka, w psychozie elektryzuję ludzi, właśnie zupełnie mimochodem konstruuję nowy element mojego flirtu który jest mistrzostwem gatunku i przerasta mnie, tę dziewczynę i cały sen, na szczęście budzę się bo chyba pękłbym z samouwielbienia gdyby mi się udał…


Śmierć

Jest daleka przyszłość, rok może 2050, uciekam ze szpitala psychiatrycznego, jestem młody, ale niestety nie zdrowy, moim celem jest dotarcie na peron, ale na torach dopada mnie zapaść i nie mogę się ruszyć, spotykam Kikę, starszą osobę która prowadzi mnie do swojego mieszkania w zapierającym dech wieżowcu, większym od pałacu kultury wielokrotnie. Wiem że Kika ma niedługo umrzeć. W jej domu spotykam moją matkę i ojca. Moja matka ma zamieszkać razem z Kiką, jest młoda, ale też ma śmiertelną diagnozę. Mimo wszystko jem obiad. Rosół. Nikt nie rozpacza. Jest atmosfera świąteczna z nutą memento mori. Moja mama mówi że zawsze chciała się nauczyć wiersza „samotny pięściarz” na pamięć i że zna tylko fragment. Zaczyna deklamować. Wiersz jest piękny. Coś we mnie pęka i zaczynam płakać, a właściwie cicho wyć. Moja matka przerywa, „czemu płaczesz?” pyta. Mam odpowiedzieć że chyba mam mały kryzys, ale nie zdążam bo budzę się, za oknem pada deszcz, uczucie smutnego dystansu do śmierci nadal jest we mnie…