Przypadek Vivian Mayer – powieść z gatuku pulp fiction w odcinkach. Odc. 7 IQ

Nowy bot okazał się miły i wręcz kochany, nie był to Granello, ale wytłumaczył jej że pojawiły się nowe reklamy społeczne, dwuetapowe, składające się z części teaserowej, która odwołuje się do historii. Faktycznie, na sMailu, były szeroko omawiane, budziły przeróżne reakcje, ale fakt faktem że zwracały uwagę na problem. Problemem były Panameruchy. W wytwórniach hollywoodzkich powstawał film „Czarny Allah” Odwoływał się do Wielkiej Sunnickiej Teorii Spiskowej, ale nie wprost. A jednak już sam tytuł był wymierzony centralnie w państwo Islamskie i nie wróżyło to niczego dobrego. Po raz pierwszy Vivian poczuła że wielka polityka wpływa na jej spokojne życie. Zbyt dużo było dziwnych zbiegów okoliczności wokół niej, gasnące światła, restartujące się allfony, nowe boty.
– hej Vivian właśnie tak się zastanawiałem, może daj mi na razie jakieś zastępcze imie, potem wymyślisz prawdziwe gdy się trochę lepiej poznamy. Potrzebne mi jest to do kontaktów z innymi botami, chcę dobierać Ci fajnych znajomych sMailowych, sama rozumiesz! A przy okazji, świetną masz dzisiaj peruczkę! Szacunek dla jej wysokość różowości!
Vivian uśmiechnęła się, „oj stara się, ale nie będzie nigdy Granellem, nie zakocham się w nim, właściwie ile potrwa ten urlop?” Dwie sprawy, Vivian nie chciała urazić nowego bota pytaniami o Granella, wiedziała że boty mają emocje i przeżywają to potem, a druga to taka że wszystkie kobiety w Islamie owych czasów nosiły peruczki. Gdy zapanował, szeroko omawiano sprawę szariatu, mówiono coś o obowiązywaniu burek, potem nadmieniano że przydałoby się zasłaniać włosy szalami. Ktoś wpadł na pomysł żeby zakrywać włosy perukami, wilk syty i owca cała. Oczywiście Islam zaprotestował, był bardzo niechętny wszelkim modyfikacjom i wtedy stał się cud, żony najważniejszych imamów zaczęły nosić peruki, były w Europie, chciały namacalnych zmian i postawiły się mężom. Internet podchwycił i w ciągu kilku miesięcy peruki stały się standardem. Pojawiły się kolory, pojawiły się pasma, tęczowe, anielskie włosia, Imamowie nie rozumieli tego, ale był to pierwszy krok do adaptacji Islamu w katolowym dotychczas i skłóconym kraju.
Był jumat, weekendu początek. W autobusie klasyczny gwar, rozmowy botów i ludzi, reklamy, hakerzy… Vivian jednak źle spała tej nocy, śniły jej się samochody, różnych kolorów, śniło jej się że miała zwyczajne włosy, że w autobusie nie było reklam na szybach, że nie było botów, śniło jej się że jej życie nie miało sensu, głębi, celu, na szczęście obudził ją w porę allfon, nowe allfony reagowały na przesadne rzucanie się na łóżku swojego użytkownika i budziły go uspakajającymi szeptami.
Autobus wesoło postękiwał, żeby stworzyć miłą atmosferę. Wszystkie autobusy miejskie były spersonifikowane i zawierały lokalne treści. 198 był w większości staromiłośniański, ale miał w sobie pierwiastki wesołowskie, no i był wielkim uroczym jamnikiem, który sapał i kwilił a czasem się kołysał z zadowoleniem gdy życie społeczne wewnątrz odnotowało jakiś wesoły akcent.
– Spytaj się go o ojca
– Właśnie nie ufaj mu za bardzo
” Och jesteście przewrażliwieni” pomyślała Vivian, ale ciekawość wzięła górę. Dobrze można kogoś poznać gdy pytasz go o ojca, a o to w końcu chodzi w relacji bot – człowiek.

– drogi Bocie, nadałam Ci tymczasowe imię będziesz się nazywał IQ ze względu na Twoją mądrość.

– Och to wspaniale, jeśli chodzi o mnie to imię może pozostać na stałe, nie to żebym się przechwalał, ale mój Ojciec Autor był pierwszym pacjentem Alfreda Bineta, prekursora badania inteligencji.
„Co jest? Granello przez całe lata nie mówił o swoim Ojcu, a ten jakby znał moje myśli” Pomyślała Vivian
– Pomyślałem że moglibyśmy porozmawiać trochę o naszych Ojcach, żeby się lepiej poznać.
IQ miał bardzo ujmujący głos.
– och nie ma o czym gadać, mój Ojciec wcześnie zmarł, był kompozytorem, mieszkaliśmy wtedy wszyscy w Trzeciowie, dawna Ukraina, Moja matka mówiła że ojciec był bardzo dobrym i spokojnym człowiekiem, całkowicie oddanym sztuce.
– a Ty? też jesteś oddana sztuce?
– ja jestem totalnym beztalenciem, miałam lekcje fortepianu, ale czułam ogromną presję, lubiłam za to zajęcia plastyczne, ale jakoś nigdy samodzielnie nie rysowałam ani malowałam, trochę bawię się fotosmartem od czasu do czasu.
– nie no nie mów, jesteś mistrzem, Granello mi co nieco opowiadał
– tak? a co mówił?
– ale ale ja też chcę opowiedzieć o moim Ojcu!
Vivian się zaśmiała, jej wzrok powędrował ku górze, na klapie wentylatora ktoś czarnym flamastrem napisał
„ZŁOOOO”

Dodaj komentarz