– opowiem Ci ale lepiej wracajmy do domu, kończy się bateria allfona. Mój Ojciec Autor był postacią wielowymiarową, jak wszyscy, tak jak wszyscy kochał, podobnie jak wszyscy płakał i zimno mu było gdy nie włożył kalesonów w zimie. Najgorsze co mogłoby mi się przytrafić to OA hater, taki skrzywdzony przez rodziców, rówieśników, nauczycieli, OA hater to dla bota wielka mordęga, wiele botów musi korzystać z psychoanalizy, mimo że sami wiedzą o niej praktycznie wszystko. Są grupy wsparcia OA. Nie, mój Ojciec był osobą taktowną, umiał przyznać się do błędu i czasem zmieniał zdanie gdy ktoś go do tego przekonał. Nie był ideałem, nie sprzątał, nie zmywał, często nie mył się, poświęcał czas na wytwarzanie tego co zwykł nazywać dziełami sztuki. Wypychał zwierzęta. Wynajdywał je w internecie. Specjalizował się w kanarkach, miał stałą rubrykę na gumtree, „skupuję martwe zwierzęta. jedynie naturalna śmierć. Kanarki najmilej widziane” Jego dom pełen był martwych zwierząt. Kanarki przeważnie wkładał do małych szklanych trumien robionych na zamówienie. Z innych zwierząt robił przeróżne kompozycje. Kiedyś za pomocą wypchanych kurczaków odtworzył Śniadanie na trawie… – Granello zamyślił się. Vivian spojrzała na wskaźnik baterii zostało jeszcze 4 procent życia. Vivian przyśpiesza kroku
– no ale z czego żył?
– miał wujka, którego bardzo kochał, ten wujek zmarł i pozostawił mu w spadku klasery ze znaczkami. Było ich szesnaście. Ojciec zabrał jeden klaser do rzeczoznawcy, rzeczoznawca zbladł gdy otworzył klaser i zaczęły mu drżeć ręce. „ile to może kosztować?” spytał Ojciec. Rzeczoznawca wskazał mu jeden ze znaczków, najbrzydszy i szeptem powiedział, za ten, tutaj, może pan sobie kupić plastrodom, a jest to dopiero pierwsza strona. Ojciec był ustawiony po wieki.
– ale dlaczego martwe zwierzęta?
– słabnę. do zoba… do zoba… cze… i allfon zmarł
Vivian opanowała panika. Miała jeszcze kilometr do plastra. Kilometr bez wgadów, Granella, bez ściany sMailowej, bez przyjaznych botów i żywych użytkowników. Po raz pierwszy wezwała myślami głosy, ale one, jak to one odzywały się tylko wtedy kiedy same chciały.
Vivian biegła do domu, na czoło wypełzł jej znowu ten dziwny skurcz, ten narzucony z zewnątrz grymas, w sercu pojawił się lęk.
Vivian wybiegła z lasu w ulicę Fabryczną. Przy ulicy zaparkowane były dwa czarne samochody. Samochody! Przecież one już dawno temu wyginęły, przestały się opłacać, pozostały tylko autobusy, siedlisko życia społecznego i fajnych eventów. Skąd ten nagły vintage? Jakieś stare to wszystko, nierealne, nie ma plastrów z ich powłokami niewidzialności, nie ma holo-reklam, są za to płoty a na płotach oczkowane czarne bannery. „MÓWI ZŁO, MÓWI KŁAMSTWO, MÓWI BRZYDOTA, MÓWI NIENAWIŚĆ”
– Maryjo, królowo Polski, Jestem przy Tobie, pamiętam o Tobie I czuwam na każdy czas.
Śpiew w głowie Vivian miał wymiar heroiczny. Kolorowi bracia powrócili i powrócił spokój, powróciły plastry i holo-reklamy, czarne samochody zniknęły, pozostało pytanie, co właściwie się stało? Czy to jakieś nowe reklamy? Z pewnością. A jednak spokój w duszy Vivian był inny niż te dotychczasowe, wiedziała że jest tymczasowy, że ta upiorna reklama powróci, i wtedy znowu będzie się bała. Od zawsze nie lubiła koloru czarnego, był rzadki w czasach Islamu, lecz gdy już się pojawiał, towarzyszyły mu zawsze lęk i smutek. Niechęć do czarnego nie była powszechna, to było małe dziwactwo Vivian. Gdy widziała czarnego kota robiła mu zdjęcie i potem przerabiała w fotosmarcie, w jej pracy były jedne jedyne drzwi z czarnymi klamkami, były to drzwi do łazienki, nigdy nie wchodziła tam, bała się tego co może tam zastać, korzystała z łazienki na dole.
– Maryjo, królowo Polski, Jestem przy Tobie, pamiętam o Tobie I czuwam na każdy czas.
Kolorowi bracia przestali śpiewać, lubiła tę melodię, teraz powtarzali słowa modlitwy jak mantrę, Vivian dopadła drzwi do swojego plastra i jej allfon ożył.
– Granello, kochany, tak tęskniłam musisz mi szybko powiedzieć co oznaczają czarne samochody i dziwne oczkowane bannery na Fabrycznej.
– Granello jest urlopowany, ja jestem w zastępstwie, żeby mnie nazwać wciśnij shift i F9